Wychowanie przez sztukę
Wychowanie przez sztukę to jedna z tych książek, która zmienia życie. Zmieniła moje postrzeganie muzyki i otworzyła oczy na jej wielką wartość.
Zawsze kochałam muzykę – śpiewam, komponuję, regularnie słucham. Jednak, dzięki drugiemu tomowi, uświadomiłam sobie jak ogromny wpływ na ogólny rozwój człowieka ma właśnie ta dziedzina sztuki.
O pierwszym tomie, pisałam tutaj. Świetnie wprowadza w pojęcie wychowania przez sztukę, poświęcając sporo uwagi postawie twórczej i kreatywności, a także odpowiadając na najczęstsze pytania rodziców pod kątem artystycznego wychowania swoich dzieci.
W drugim tomie Anna Weber idzie dalej, zagłębiając się przede wszystkim (bo nie tylko!) w wartość muzyki i jej wpływ na nasz mózg.
Nie tylko dla dzieci
Obie książki są tak naprawdę o wychowaniu nas, jako ludzi.
Oczywiście, wychowanie przez sztukę przynosi tym lepsze efekty, im szybciej jest wprowadzone, a więc najlepiej już w pierwszych miesiącach życia. Dlaczego? Dlatego, że wtedy mózg człowieka jest najbardziej neuroplastyczny.
Im szybsze, zatem, spotkanie z różnorodną muzyką, zaangażowanie w jej współtworzenie, rozwijanie kreatywności, tym głębszy rozwój kompetencji takich jak analityczne i krytyczne myślenie, empatia czy praca zespołowa.
„Znalezienie innej drogi wyjścia i nadawanie nowego znaczenia czemuś, co reszta uznaje za problem – to jest wychowanie przez sztukę”.
Wychowanie przez sztukę, Anna Weber, tom 2., str. 19
“(…) Sztuka po prostu była i jest nam, ludziom, potrzebna, jednak ostatecznie jej cel przekracza jakąkolwiek użyteczność i jest wyrazem ludzkiej wolnej woli.”
Wychowanie przez sztukę, Anna Weber, tom 2., str. 21
Work-life balance inaczej
Absolutnie poruszające i trafne było dla mnie zdefiniowanie WORK-LIFE balance.
Jako WORK, Anna traktuje tę „część życia, która łączy się z odpowiedzialnością” (str. 28).
Tymczasem LIFE, to przestrzeń, w której „jesteśmy, kim jesteśmy, (…) czujemy, rozkwitamy, działamy, bo chcemy, a nie dlatego, że musimy (str. 28).
Chwilę wcześniej (str. 26) pokazuje, kim właściwie jesteśmy, jako ludzie. Zwraca uwagę, że na co dzień odgrywamy różne role i w każdej z tych ról jesteśmy co prawda sobą, ale żadna z nich w pełni nas nie definiuje. Z tą „nagą” częścią siebie możemy często się spotkać właśnie dzięki sztuce. Dopowiadam sobie, że to właśnie ta istota nas dominuje w przestrzeni LIFE.
Wychowanie przez sztukę a nauka języków
Porównanie języka do muzyki pojawiło się już w pierwszym tomie (przeczytasz o tym tutaj).
W drugim tomie Anna Weber już rzadziej odwołuje się wprost do tego porównania, ale moje nauczycielskie oko zachwyciło się pewnymi schematami, które idealnie oddają proces uczenia się.
W rozdziale „Sztuka i Nauka” Anna zestawia ze sobą te dwie dziedziny, tłumacząc, że „nauka pomaga nam zrozumieć świat, w którym już żyjemy”, a „sztuka pomaga nam stworzyć świat, który zrozumiemy”. Następnie przywołuje pojęcie eksperymentowania, które łączy w sobie właśnie sztukę z nauką, jako że łączy w sobie kreatywność oraz wykorzystanie konkretnych technik czy narzędzi.
Zwraca tutaj uwagę na to, że warto zacząć traktować sztukę jako „wolnościowy proces próbowania, (…), bez nacisku na efekt końcowy”. Te słowa zrodziły we mnie skojarzenie do procesu, jakim jest (a raczej powinna być, bo niestety często nie jest) nauka języka.
Uczenie się powinno być właśnie takim wolnościowym procesem, eksperymentowaniem. Przy takim podejściu, błędy są nieuniknione, naturalne i wręcz potrzebne do uzyskania efektu. Zamiast więc „podążać za konkretnymi regułami (…), mózg (…) angażuje się w odkrywanie „jak” i „dlaczego”” (str. 42)
Inna, ciekawa myśl zrodziła się we mnie po przeczytaniu fragmentu o Artful Learning. Chodzi o tezę sformułowaną przez Leonarda Bernsteina, zgodnie z którą „najlepszy sposób, aby coś poznać, to zrobić to w kontekście innej dyscypliny” (str. 47).
Ta różnorodność doświadczeń idealnie sprawdza się przy uczeniu się języka. Najlepiej uczymy się słówek osadzając je w różnym kontekście – zarówno dzięki naszym wypowiedziom (różne czasy, pytania, przeczenia itp.), jak i w ramach różnych sytuacji (używając języka pisząc ze znajomym, rozmawiając przez telefon czy też zagadując nieznajomego na ulicy).
Z kolei w rozdziale „Muzyka i jej siostra – matematyka” uderzyło mnie moje skojarzenie opisanych przez autorkę zjawisk do gramatyki.
Anna wyjaśnia, że nasz mózg, np. słuchając utworu muzycznego, mimowolnie postrzega wzorce. Na przykład wzorzec AABA (zwrotka, zwrotka, refren, zwrotka). I dalej pisze: “jeśli mózg ciągle tworzy grupowania, uproszczenia i zasady, to rozwija swoją zdolność do szybkiej i intuicyjnej pracy na wzorcach” (str. 69). Właśnie to dzieje się, kiedy słuchamy języka obcego. Nasz mózg odkodowuje wzorce (struktury gramatyczne) i nabiera tzw. intuicji językowej. Dlatego często po prostu „czujemy”, że coś jest poprawne w naszym rodzimym języku, bo ta inna opcja „jakoś nie brzmi”. Taką samą intuicję możemy sobie wypracować, zanurzając się w język obcy. Jak? Poprzez częste i aktywne słuchanie. Jak muzyki!
Jeszcze więcej muzyki
Kolejne rozdziały przedstawiają składniki muzyki, udowadniają, dlaczego dzieci nie powinny wręcz słuchać prostej muzyki (a przynajmniej nie jedynie), przedstawiają fascynującą moc kołysanek, zachęcają do trenowania zachwytu i przypominają o niezwykłej wartości poezji.
Ale co ma zachwyt i poezja do muzyki?
Muzyka ma moc „destylacji życia i ekstrahowania z niego czystych uczuć, które w życiu codziennym mieszają się ze sobą”. Zatrzymuje nas na tych emocjach, często rodząc zachwyt. Uwrażliwia nas na otaczający nas świat.
Z kolei poezję autorka ukazuje przez pryzmat tekstu, który ma w sobie przecież rytm, a kiedy czytamy go w głowie – zyskuje niemalże melodię.
Muzea, teatr, taniec i rysowanie
Anna Weber poświęca także tym dziedzinom sztuki osobne rozdziały, odkrywając przed czytelnikiem wartość spędzania czasu w muzeach czy na spektaklach, tańcząc, rysując.
Odczarowuje mity krążące wokół tych przestrzeni i pokazuje, jak można podejść np. do zwiedzania wystawy w muzeum. Urzekło mnie porównanie do książki. Powieść może być obiektywnie dobra, możemy potrafić docenić styl autora, ale mimo to nie musi nas porwać i ostatecznie może nam się po prostu nie podobać. Podobnie będzie na wystawie – możemy coś docenić, ale tego nie poczuć. Nie warto wtedy zmuszać się do zatrzymywania nad każdym obrazem czy fotografią i absolutnie nie warto rezygnować całkowicie z wycieczek do muzeum. Bo to tak jakby po przeczytaniu fragmentu „słabej książki”, uznać, że czytanie nie ma sensu.
Dwujęzyczność
Fani tematu dwujęzyczności z pewnością zainteresują się poświęconym temu tematowi rozdziałowi. Anna, jako matka trzech synów posługujących się biegle zarówno polskim, jak i angielskim, ocenia dwujęzyczność z perspektywy czasu, dzieląc się nie tylko wiedzą, ale i swoim doświadczeniem. Autorka zdejmuje presję z barków rodziców, przekonując, że decyzja na wychowanie dwujęzyczne swoich dzieci niesie ze sobą dużo trudu i jest dla każdego rzeczą nową, a zatem błędy są nieuniknione.
Po raz kolejny udowadnia, że najlepiej jest otoczyć dziecko różnymi językami już od pierwszych dni, jako że mózgi niemowląt odbierają całe spektrum fonemów, ale od 6. miesiąca życia dochodzi do tzw. zawężenia percepcyjnego, przez co w zasadzie niemowlęta właściwie zupełnie tracą możliwość wysłyszenia reszty dźwięków.
Książka, która zmienia postrzeganie świata
W tej krótkiej recenzji nie poruszyłam wszystkich tematów obecnych w drugim tomie wychowania przez sztukę, ale mam nadzieję, że ta namiastka ukazała wartość i bogactwo tej pozycji. Niezmiennie, styl Anny Weber, czyni lekturę lekką i momentami zabawną.
Uważam, że to książka absolutnie dla każdego.
O AUTORCE KSIĄŻKI
Anna Weber, założycielka międzynarodowego programu umuzykalniającego i aplikacji Pomelody (www.pomelody.com), matka trójki synów, kompozytorka i artystka wszelkiej maści. Prowadzi bloga (https://www.annaweber.pl/), do ubiegłego roku aktywnie działała również na YouTubie poprzez kanał Mama Lama (https://www.youtube.com/@mamalama).