A może rok 2024 będzie rokiem wychowania przez sztukę?
Rozpoczynając lekturę „Rok wychowania przez sztukę, czyli jak żyć kreatywnie” Anny Weber miałam pewne obawy. Bałam się czy ta książka na pewno jest dla mnie, bo choć sztuka – owszem, jest mi bardzo bliska, to jednak nie jestem mamą, a hasło „wychowanie przez sztukę” skojarzyło mi się z organizowaniem kreatywnych zajęć dla własnych dzieci.
Ania, najwyraźniej bardzo świadoma możliwych obaw swoich czytelników, cały pierwszy rozdział poświęca wyjaśnieniu terminu „wychowanie przez sztukę”. Wyjaśnia, że nie chodzi o narzucanie dziecku sztuki na siłę, ale o stworzenie atmosfery kreatywności i wspólnego doświadczania sztuki.
Wspólne doświadczanie sztuki
Bardzo szybko przekonałam się, że autorce zależy na pokazaniu niezwykłej wartości, jaka płynie z obcowania ze sztuką, a już szczególnie z obcowania z nią razem z innymi ludźmi. Jeszcze lepiej, kiedy to obcowanie realizuje się w naszym życiu już od wczesnego dzieciństwa.
Przez obcowanie mam na myśli zarówno bierne, jak i aktywne spotkanie ze sztuką.
Najprościej te dwa rodzaje spotkań pokazać zestawiając ze sobą słuchanie muzyki i śpiewanie lub granie na instrumencie – najlepiej w postaci improwizacji.
Anna zapewnia, że jedno i drugie jest dostępne dla każdego, bo każdy z nas rodzi się z potencjałem do muzykowania – niższym, średnim lub wyższym – ale jednak każdy. Obala mit talentu, którym często nazywamy już tak naprawdę wykształconą umiejętność, uznając, że ktoś po prostu „ma” talent i już.
Autorka podkreśla również, że najważniejsza jest sama przyjemność z procesu, niekoniecznie rezultat w postaci perfekcyjnego obrazu czy utworu muzycznego.
Postawa twórcza
W rozdziale „Po co sztuka w wychowaniu” odkrywamy korzyści, jakie pływają z kontaktu ze sztuką, a co można podsumować kształtowaniem się w nas tzw. postawy twórczej. Dzięki niej pogłębiamy umiejętności uniwersalne, takie jak analityczne myślenie, synteza czy zdolność znajdywania nieoczywistych rozwiązań.
Choć Anna Weber w swojej publikacji skupia się na muzyce i muzykowaniu, nie brakuje w niej cennych wskazówek dotyczących innych dziedzin, jak np. malowania czy tańca.
Rodzice stawiający sobie pytania o to od kiedy zacząć uczyć dziecka gry na instrumencie, kiedy i czy posyłać dziecko do szkoły muzycznej, jak zachęcać do ćwiczeń – znajdą odpowiedzi właśnie w pierwszym tomie.
Co mi się najbardziej podobało?
Choć zachwyt towarzyszył mi właściwie cały czas podczas lektury, trzy fragmenty poruszyły mnie najgłębiej.
Pierwszy takie poruszenie wywołał rozdział poświęcony kreatywności. Ania wyjaśnia w nim czym w ogóle jest kreatywność i dlaczego jest tak ważna. Kreatywność jest „swego rodzaju funkcjonowaniem na styku dwóch obszarów: znanego (sprawdzonego, przećwiczonego) i nieznanego. (…) Kreatywność to stawianie sobie mnóstwa pytań”. Dalej Ania podkreśla, że „kreatywność łączy się ściśle z działaniem”. Już z samych tych przytoczonych fragmentów uderza podobieństwo kreatywności do tym, czym jest istota życia. I to właśnie to tak mnie poruszyło i zainspirowało.
Inny szczególnie poruszający dla mnie aspekt książki dotyczy jasno przedstawionych i zaskakująco trafnych porównywań muzyki do języka. Ten motyw przeplata się w książce bardzo często i nierzadko w kontekście uczenia się, co z oczywistych względów było dla mnie wyjątkowo cenne. Dla przykładu, żeby pomóc nam zrozumieć termin “audiacja” Anna Weber tłumaczy go ten sposób: “Audiowanie w trakcie słuchania muzyki jest zbliżone do myślenia podczas słuchania osoby, która do nas mówi. A podczas gry na instrumencie i wykonywania jakiegoś utworu – podobne do myślenia podczas mówienia”.
Ostatni element, który był dla mnie wyjątkowo inspirujący to sposób, w jaki Ania wyjaśniła, czym właściwie jest improwizacja. Porównała ją do mówienia, które zakłada twórcze (a zatem i kreatywne) wykorzystanie już znanego nam zbioru (słów, struktur gramatycznych itd.). Zatem znowu – łaczymy znane z nieznanym, jedno i drugie jest nam potrzebne.
Komu polecam?
Książkę polecam każdemu, kto pragnie od życia więcej, zatracił radość z twórczych działań lub po prostu chce spojrzeć na sztukę w nowy sposób.
Rodzic odnajdzie masę inspiracji i wskazówek do tego jak zatroszczyć się o głębszą i rozwijająca (obie strony) relację z dzieckiem.
Nauczyciel odnajdzie wiele cennych myśli dotyczących nauczania i uczenia się.
W nastolatku ma szansę odżyć, być może stłamszona przez system szkolny, radość ze swobodnego odkrywania świata lub rozwijania pasji.
Dziadkowie będą mogli świadomiej spojrzeć na siebie, swoje dzieci i wnuki. Być może wrócą do muzykowania po bardzo długiej przerwie albo uśmiechną się nostalgicznie do swojego dzieciństwa, doceniając jego kreatywne wymiary.
Kilka słów o formie i stylu pisania
Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Ania trafnie dobiera słowa, przywołuje sytuacje ze swojego życia, które świetnie obrazują omawiane kwestie. Kilka razy zaśmiałam się na głos, jeszcze częściej poczułam ten charakterystyczny dreszcz na ciele i ciepło w sercu.
Bardzo na plus oceniam także równowagę między wiedzą merytoryczną z zakresu sztuki, praktycznymi wskazówkami dotyczącymi konkretnych aktywności kreatywnych a pogłębianiem tematów dotyczących samego wychowania przez sztukę.
Na marginesie pojawiają się dodatkowe informacje o artystach, wyjaśnienia terminów muzycznych. Tekstowi towarzyszą piękne zdjęcia z komentarzami, przedstawiające propozycje kreatywnego spędzania czasu z dziećmi.
Nie jest to lektura na weekend i już. To książka, do której na pewno będę wracać, szczególnie do podkreślonych fragmentów.
Czytanie jej wymaga skupienia, szczególnie dlatego, że skłania do autorefleksji, ale nie męczy.
Podsumowanie
„Rok wychowania przez sztukę, czyli jak żyć kreatywnie” Anny Weber można traktować jak przewodnik, który otwiera oczy na piękno i pokazuje konkretne kroki, jakie możemy podjąć, by wprowadzić sztukę do naszej codzienności. Dzięki niej będziemy stawać się ludźmi zdolnymi do analizowania, tworzenia i do prawdziwego, codziennego zachwytu!
PS. Wkrótce przeczytam i podzielę się z Wami wrażeniami także z drugiego tomu.